Kinga Freespirit war eine polnische Reisende und Reiseschriftstellerin, die für ihren abenteuerlichen Geist bekannt war. Ihre erste Solo-Reise führte sie auf dem Landweg nach Indien und Nepal. Später unternahm sie mit ihrem Lebenspartner eine fünfjährige globale Tramping-Expedition, die in der Veröffentlichung ihres Buches gipfelte. Angetrieben von unstillbarer Reiselust richtete sie dann ihren Blick auf Afrika, wo ihre Reise tragisch endete.
W podróż do Nepalu Kinga wyruszyła w roku 1995. Do Iranu dotarła autostopem,
dalej woziły ją ryksze, zdezelowane autobusy i zatłoczone pociągi. W czasie
ośmiomiesięcznej wyprawy cały czas pisała - często przy świetle świecy lub w
blasku księżyca, bo w górskich wioskach nie było elektryczności. Zapiski w
zeszytach. Trzeba je było odtwarzać. Żmudna robota, bo Kinga nie planowała ich
wydawać w formie książkowej - wtedy jeszcze nie wiedziała, że będzie pisarką.
Nie wiedziała też, że stanie na jednej półce z Tonym Halikiem i Arkadym
Fiedlerem. Patrzą na nas z góry wszyscy troje. I nawet sobie Państwo nie
wyobrażają, jaka to odpowiedzialność być wydawcą kogoś, kto patrzy na
ciebie... stamtąd. Wojciech Cejrowski
Pięć lat spędzonych w drodze. Świat niemal cały objechany autostopem „…-
cztery kolejne lata minęły od chwili, gdy pisałem te słowa w przedmowie do
tamtej książki. Kinga i Chopin świeżo po podróży, na skrzydłach sławy,
rozrywani w całej Polsce. My w redakcji ,,Poznaj Świat” przejęci ty6m , co się
właśnie rodzi. Przytłoczeni ogromem tego, co zapisała w swych zeszytach Kinga.
Zauroczeni tym, jak to napisała. I dylemat: jak zmieścić to w książce?! Ona
zrobiła to za nas. Parę miesięcy ostrej pracy. Z żelazną konsekwencją
przeforsowała prawie wszystkie swoje , czasem zrazu wątpliwe dla nas pomysły.
Odkrywaliśmy ją na nowo: delikatna, wrażliwa dziewczyna – a tak dokładnie
wiedząca, czego chce. A potem gdy już miała tę książkę – dwa razy grubszą niż
planowało wydawnictwo! – z jej angielskojęzyczną wersją sama, za kierownicą
żółtego busa, objechała pół Europy. Właściwie – chciała zrobić to w Ameryce,
powtarzając trasę przebytą z Chopinem, ale … nie dostała wizy… Ona! Ponury6
paradoks i ironia losu. ,,Świat niemal cały objechany …”. Ale nie Afryka!
Wkrótce już wiedzieliśmy, że nie odpuści, chociażby tym razem miała tam
pojechać sama. No i tak się stało. Żegnaliśmy ją z niepokojem. Czy to było
przeczucie? Nie raczej świadomość ryzyka. I ona przecież była go świadoma, ale
… skoro dotąd zawsze tak szczęśliwie prowadził ja los … P)rzez jakiś czas
wyglądało na to, że tak jak i tym razem. W tym co pisała, czuło się, że jest
szczęśliwa. Ale… Nie ma Kingi. Nie ma?! Jest przecież! Prochy jej na wietrze,
w morskich falach Wraca w uśmiech Malaiki. Żyje w jej pamięci przyjaciół
rozrzuconych po całym świecie. I w myślach, i w czynach – tych wszystkich,
wciąż nowych, których inspiruje do pójścia Jej drogą. Z wiarą w ludzi i
łaskawość losu. Nie, nic się nie zmieniło. Przesłanie tej książki jest takie
samo jak poprzedniej. Nie bójmy się marzyć. I marzenie te spełniać. Naprawdę,
wystarczy chcieć….
Bilet w jedną stronę, dwa plecaki, pięćset osiemdziesiąt trzy dolary i
dwadzieścia pięć cent�w ? cały nasz kapitał, niewiele plan�w i dużo marzeń.
Tyle mieliśmy ze sobą, kiedy wylądowaliśmy w Nowym Jorku. Wiedzieliśmy jedno ?
chcemy objechać świat dookoła. CAŁY! Jak tego dokonać prawie bez pieniędzy?
Jak to zrobić, aby jak najbliżej poznać ludzi i kultury przemierzanych kraj�w?
Oczywiście ? autostopem! Kto by przypuszczał, że zajmie nam to pięć lat...