Gratisversand in ganz Deutschland!
Bookbot

Małgorzata Borkowska

    10. November 1939
    Małgorzata Borkowska
    A gdyby się tak zatrzymać?
    Nad Regułą św Benedykta
    Mamy problemy
    Po śladach niewidzialnego
    Okruchy
    Kristus – Život Marmionův
    • Kristus – Život Marmionův

      • 171 Seiten
      • 6 Lesestunden
      5,0(1)Abgeben

      Životopis benediktina Columby Marmiona (1858—1923) zachycuje významnou postavu benediktinského života na přelomu 19. a 20. století. Narodil se v Irsku, ale svůj mnišský život prožil v Evropě. Opat Placidus Wolter ho přijal do kláštera v belgickém Maredsous, který byl součástí liturgického hnutí před II. vatikánským koncilem. Po splnění různých úkolů se Dom Columba Marmion stal v roce 1909 opatem kláštera a musel vést svou komunitu během těžkých časů první světové války. Marmion byl mistrem duchovního vedení, což vedlo k publikaci několika jeho knih, které připravil jeho sekretář Dom Raymond Thibaut. Mezi nimi jsou například Kristus — život duše (1917) a Kristus — ideál pro mnicha (1922). Jeho spisy si získaly velkou oblibu a byly přeloženy do češtiny v druhé polovině 20. století, často v katolickém samizdatu. Římská křesťanská akademie vydala výbor První z bratří (1971) a nakladatelství Krystal OP vydalo Nevěstu slova (2006). V roce 2000 byl Columba Marmion blahoslaven papežem Janem Pavlem II. Kniha obsahuje také ukázku z jeho díla Kristus — ideál pro mnicha, které se věnuje mnišské modlitbě. Polský životopisný text historičky benediktinky M. Borkowské přeložil Jan Linka.

      Kristus – Život Marmionův
    • Szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci… – mówiła do Chrystusa Syrofenicjanka (Mk 7,28). Co ja się kiedyś naprosiłam czcigodnej redakcji Biblii Tynieckiej! Co się natłumaczyłam, że po polsku szczenięta pod stołem mogą jeść z podłogi, ale nie z okruszyn; i mogą jeść okruszyny chleba (upuszczone przez dzieci), ale nie okruszyny dzieci… Nic nie pomogło, składnia grecka czy może wpojona w młodości łacińska okazała się silniejsza od rodzimej, i po dziś dzień w Ewangelii Marka szczenięta jadają okruszyny dzieci. Przynajmniej w okolicach Tyru i Sydonu; na szczęście, nie u nas. A ten tomik to właśnie takie okruchy, sypiące się ze stołu bez ładu i składu ani (na ogół) wzajemnego powiązania. Z jakiejś przyczyny jakiś temat domagał się zwięzłego omówienia i powstawał tekst, którego potem nijak nie dało się przypiąć ani przyłatać do pisanych równolegle prac obszerniejszych. Wydane dotąd nie były; kilka trafiło już do sieci, ale niewiele. Otóż wbrew pozorom, zagadnienia te bywały często ważne i teksty jeszcze mogą się przydać. Dlatego porządkując swoje papiery (czas na to, kiedy się ma lat 80) pozbierałam je wszystkie, dodałam to i owo, i zapraszam czytelnika… pod stół. Na okruchy. A gdyby jeszcze przed moją śmiercią w którymś kolejnym wydaniu Biblii Tynieckiej znikły te okruszyny dzieci, to sama wlezę pod ten stół i zarzut odszczekam.

      Okruchy
    • Życie człowieka to droga, a zatem dokąd zmierzamy i po co żyjemy? Ktoś zapyta, czy bardziej banalnie się już nie dało? Zgoda, ale to na pozór banalne stwierdzenie przestaje nim być, gdy uda się nam na tej drodze odnaleźć nie tylko własne ślady. I na to zgoda, nie trudno przecież zauważyć ślady człowieka obok, czy pieska na smyczy. Co jednak, gdy znajdzie się też i takie, które zostawia Niewidzialny. Kto? Niewidzialny! Na te ślady wskazuje Czytelnikom siostra Małgorzata Borkowska OSB w niniejszym tomiku. Robi to dlatego, że sama je odnalazła, a co ważniejsze, zrozumiała, że one dokądś prowadzą, i stara się za nimi podążać. Czy namawia Czytelników, by zrobili podobnie? Niekoniecznie, że namawia, ale raczej... przeczytajcie sami. Siostra Małgorzata, znana też jako Miś lub Niedźwiedź, często martwi się kwestią kazań księży, ale nade wszystko kwestią Boga, którego wielu traktuje, z resztą nie tylko w kaznodziejstwie, jako temat, a nie Osobę. Nazywa to herezją naszych czasów. Siostra Małgorzata udostępnia nam garść refleksji. Przelane na papier, bo tak Autorka lubi najbardziej, były wygłaszane przy różnych okazjach i do różnych środowisk. Najczęściej podczas dni skupienia i rekolekcji w klasztorze żarnowieckim, nieraz gdzieś poza. Zakonnica rekolekcjonistka? Czy to w ogóle możliwe? Tak. Po wydaniu przez nią Oślicy Balaama (2018) trochę zawrzało tu i ówdzie. Od tego momentu proszona jest o taki rodzaj posługi. Okazuje się, że wcale nie tak łatwo załapać się na wolne miejsce na rekolekcje w Żarnowcu. Amatorów ciszy, milczenia i teologii, poprawnej teologii, nie brak. To dobry znak! Co ciekawe, proszą Siostrę o ewangelizatorską posługę nie tylko świeccy, ale i osoby duchowne obojga płci. Zatem dla kogo ta książka? Dla człowieka. Życzymy Drogim Czytelnikom dobrej lektury. Niech wyostrzy ona Wasz wzrok na ślady Niewidzialnego, które, jak się może okazać, są naprawdę bardzo blisko nas.

      Po śladach niewidzialnego
    • W Ewangelii jest wiele pytań, które Chrystus kieruje do ludzi. Ale jest drugie tyle takich, które ludzie kierują do Chrystusa, i wcale nie tylko ci ludzie, którzy mieli okazję wypowiedzieć je za Jego ziemskiego życia. Panie, gdzie mieszkasz? Panie, kto zgrzeszył, on czy jego rodzice... ? Czy tylko niewielu będzie zbawionych? Które przykazanie jest największe? Co to znaczy „powstać z martwych”? Przecież o to wszystko i my pytamy. Pytania, problemy. Miał swój problem Józef po Zwiastowaniu, a gdy się ukazała gwiazda, to całkiem inny problem mieli Mędrcy, a inny Herod, choć i dla nich, i dla niego streszczał się ten problem w słowach: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski?” Podobnie całkiem inny problem miały wobec grobu na Golgocie owe, jak to w pieśni śpiewamy, trzy Maryje, a inny – arcykapłani. Kto nam kamień odwali? – albo: jak ten kamień przytrzymać skutecznie, żeby zmarły spod niego nie zniknął. Czy to Ty jesteś Mesjasz, Zbawiciel przysłany przez Boga? A jeśli tak, to czemu nie schodzisz z krzyża? Przecież o to wszystko i my pytamy, chociaż nie wszyscy o to samo, albo nie w każdym stadium naszej wędrówki o to samo. Wielu to już zauważyło, wielu komentowało. Wolno przyłączyć się do tego nurtu.

      Mamy problemy
    • Reguła św. Benedykta jest punktem dojścia kilkuset lat tradycji monastycznej i monastycznych eksperymentów. Czerpie też z nich obficie i nieraz wykorzystuje obszerne partie tekstów wcześniejszych – zwłaszcza Reguły Mistrza – ale to się dzieje nie przez mechaniczne kopiowanie, tylko na zasadzie świadomego wyboru. Benedykt wycina, co uważa za zbędne (a już zwłaszcza za zbyt drobiazgowe); łączy, przestawia, dodaje – inaczej mówiąc, bierze z tradycji to i tylko to, do czego jest rzeczywiście przekonany i co uzupełnia własnym doświadczeniem i przemyśleniem. Dlatego jego tekst jest całością spójną, autorską, i tak też będziemy go tutaj traktować; o ewentualnych źródłach jest sens wspominać tylko w wypadku, jeśli mogą one pomóc w interpretacji konkretnych przepisów albo naświetlić ich historię. Czasem także przez zestawienie kontrastowe można uwydatnić cechy umysłu i charakteru Autora naszej reguły. Nadto, św. Benedykt ma rzymskie wyczucie prawa i dlatego kodyfikuje przede wszystkim zewnętrzne działanie osób prawu poddanych. Nie daje natomiast pełnego wykładu duchowości, oprócz tego, co konieczne dla uzasadnienia prawa. Nie tworzy tego, co byśmy nazwali teologią życia wewnętrznego, nie podaje praw rządzących rozwojem życia modlitwy, nie mówi o wielu sprawach dla tego życia kluczowych (choćby o Eucharystii). To nie znaczy, że nic o tym nie wie; wie dobrze, z doświadczenia i z lektury, ale w tych sprawach, przynajmniej poza prologiem, odsyła swojego ucznia do innych tekstów, raczej ascetycznych i modlitewnych, niż prawnych. A więc do „naszego świętego ojca Bazylego” (który, Rzymianinem nie będąc, w swoich Regułach te dwie dziedziny wyraźnie miesza), do Kasjana, do Augustyna… Oczywiście, jak mówię, potrafi swoje przepisy uzasadnić teologicznie i ascetycznie, i te uzasadnienia tworzą już pewien wyraźny zestaw priorytetów i dążeń, który przywykliśmy nazywać duchowością benedyktyńską. Nie bójmy się jednak uzupełniać ten zestaw nauką tych, których on wylicza jako swoich mistrzów. Jesteśmy do tego zaproszeni / Małgorzata Borkowska OSB Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.

      Nad Regułą św Benedykta
    • Siostra Małgorzata Borkowska nie traci czasu na frazesy. Wodolejstwo nie wchodzi w grę. Zamiłowanie do słowa to dla niej coś więcej niż hobby filologa; to jedna z form adoracji Niewidzialnego. Czym są Podpowiedzi? Sentencjami? Życiowymi radami? Wszystkim po trochu. To może współczesnymi apoftegmatami? Kiedyś robił to abba Antoni, abba Pojmen, abba Jakiśtam, a dziś kilkaset lat po nich wypowiada je amma Małgorzata. Autorka raczej nigdy by siebie tak nie nazwała, ale my owszem. Sędziwa mniszka z Żarnowca daje nam krótkie światła dla życia. Myśli, które wprowadzają w głąb siebie po to, by wyprowadzić ku Osobowemu Partnerowi Do Dialogu. Powiada: Człowiek „współczesny” przede wszystkim powinien pamiętać, że jest człowiekiem, a dopiero potem myśleć, że jest współczesny. Uczyć się człowieczeństwa? Wybraliśmy 365 takich „świateł”, by pomóc w tej nauce, ale z góry uprzedzamy: to nie jest program tylko na jeden rok.

      A gdyby się tak zatrzymać?
    • W historii chrześcijaństwa mamy kilka dzieł literackich, które pochodzą ze środowisk monastycznych, czytane są powszechnie do dzisiaj, i szczególnie silnie wpłynęły na ukształtowanie się naszej duchowości, gdyż dały wyraz ludzkiej tęsknocie za Bogiem. Najstarsze z nich to Księga starców i narosła wokół niej literatura egipskiej pustyni. Dalej, Wyznania św. Augustyna; zaliczam je do literatury monastycznej, gdyż autor był wedle ówczesnych pojęć mnichem, chociaż w mieście; założył nawet wspólnotę, napisał dla niej regułę, i jak większość Ojców Kościoła został biskupem z mnicha właśnie. Następna jest Reguła św. Benedykta; jej nauka, ale przede wszystkim jej praktyka w niezliczonych wspólnotach, kształtowała życie chrześcijańskie (jak pisze Rowan Williams) przez sam fakt, że ukształtowała mnóstwo osobowości, które z kolei kształtowały społeczeństwo. Czwarta jest księga O naśladowaniu Chrystusa.Najwcześniejsze rękopiśmienne kopie Naśladowania pochodzą z Włoch i oczywiście nie są przez kopistów wyraźnie datowane. Ponieważ jednak cechy pisma i szczegóły wykonania pozwalają datować średniowieczne rękopisy z dużą dokładnością, jest pewne, że najstarsza zachowana kopia (podkreślmy: kopia już, nie pierwopis autorski), sporządzona w Vercelli i tam do dziś przechowywana, powstała między rokiem 1280 a 1330. Nie później. Otóż nawet koniec tego przedziału czasowego to jeszcze równe pół wieku przed przyjściem na świat Tomasza a Kempis (1380-1471), któremu na północny wschód od Alp przypisuje się do dzisiaj autorstwo tej księgi; a blisko sto lat przed jego dojrzałą działalnością pisarską.Nie jemu jednemu zresztą przypisuje się je mylnie. Usiłowano przez wieki przyznać to dzieło przynajmniej kilku mistykom, zwłaszcza z epoki późnego średniowiecza, ale także paru innym autorom, patrystycznym lub scholastycznym. Ktoś przypisał je św. Augustynowi, nie rozumiejąc, że taki namiętny protest przeciwko traktowaniu Boga jako tematu absolutnie by nie był uzasadniony w epoce patrystycznej; inni typowali któregoś z mistyków niderlandzkich XIV-XV wieku; inni obstawali do niedawna przy autorstwie Jana Gersona (Jean Charlier de Gerson, 1363-1429), nie biorąc pod uwagę, że ten scholastyk, profesor Sorbony, absolutnie by nie mógł napisać, że go nie obchodzą szkolne spory o rodzaje i gatunki. Od daty pierwodruku dzieła (ok. 1472) zjawił się jeszcze jeden kandydat, kiedy to drukarz-wydawca z Augsburga, Gunter Zainer, znalazł i wydał rękopis, w którym na początku czytamy wyraźnie do dzisiaj (gdyż się zachował), że te cztery traktaty zebrał (collegit) kanonik Tomasz z Kempen (1380-1471?). Zainer zachwycił się tekstem, ale kolofon przeczytał nieuważnie i podał Tomasza jako autora, nie zaś kopistę. I to do dziś powtarzają tak wydawcy, jak i ci uczeni, którzy próbują osadzić książkę w XIV-wiecznej tzw. devotio moderna. O czym za chwilę. A kopiowanie książek uprawiali wówczas nawet profesorowie uniwersytetu, jak widzimy na przykładzie św. Jana Kantego. To był przecież główny sposób ich nabywania.W wypadku Jana Gersona teza była o tyle usprawiedliwiona, że aż 22 rękopisy włoskie i 5 innych (dużo, jak na średniowieczne zwyczaje) podaje nazwisko autora; i brzmi tam ono: Joannes Gersenus. Otóż, Gersonus czy Gersenus, różnicę zauważyć trudno, a we Francji lepiej znano i pamiętano profesora Sorbony niż wcześniejszego o całe stulecie (i w dodatku cudzoziemca zza Alp) Giovanniego Gerseno, opata z Vercelli. To samo zresztą dotyczy historyków polskich. Mimo to jednak w ciągu wieków wielu autorów, także francuskich, od Mabillona po nasze czasy, poprawnie podaje autorstwo księgi... / Małgorzata Borkowska OSB, autorka przekładu

      Nad księgami opata Jana. O naśladowaniu Chrystusa
    • Zaczynamy lekturę apoftegmatów Ojców Pustyni. Czytelnik dostaje do ręki zapis konferencji wygłaszanych w klasztorze w Żarnowcu w latach 2018–2021 i następnie spisanych z nagrania, z pewnymi skrótami, wprowadzonymi dla uniknięcia zbyt licznych powtórzeń. Stąd nieco gawędziarski charakter tej książki. Jest ona mimo to częścią większego cyklu komentującego najważniejsze dzieła literatury monastycznej, które miały szczególny wpływ tak na rozwój życia zakonnego w chrześcijaństwie, jak i na kulturę chrześcijańską w ogóle. Są to, w chronologicznym porządku powstawania: Księga Starców, Reguła św. Benedykta i księga O naśladowaniu Chrystusa. Jeśli dodamy Wyznania św. Augustyna, otrzymamy właściwie komplet najsłynniejszych w Kościele zapisów odwiecznej tęsknoty ludzkiej do Boga. „Księga Starców” (Gerontikon) to najstarszy zbiór nauk wczesnych monastycznych „ojców”, pierwsza zachowana próba spisania mądrości pustyni. W czasie jej spisywania mądrość ta mogła sobie liczyć około stu lat, więc było to dwa lub trzy pokolenia doświadczeń. I już wtedy była na tym poziomie znajomości praw rządzących życiem duchowym i ludzką psychiką, na którym trwa nadal. Jakiś pustelnik, może mnich wędrowny, postanowił sobie, że zamiast chodzenia jak dotąd do ojców po słowo, lepiej będzie mieć ich nauki dostępne i powielone na piśmie, więc on je spisze. Ogromne przedsięwzięcie! Niektórych ojców w ogóle już nie mógł znać, zapisywał więc to, co o nich zapamiętali uczniowie; niektórych odwiedził sam, albo korzystał, co jest zwłaszcza możliwe w wypadku abba Pojmena, z jakichś już porobionych pisemnych zbiorków. (Nauk abba Pojmena zachowało się wyjątkowo dużo, i dlatego uczeni przypuszczają, że może je spisano, zanim jeszcze nasz nieznany kompilator przystąpił do dzieła.) Kompilator chciał oczywiście swój materiał uporządkować. Jeszcze mu nie przyszło do głowy uporządkować tematycznie; tym bardziej chronologicznie, bo też i nie mógł wiedzieć, który abba od którego był starszy, jeśli już obaj zmarli. Wobec tego uporządkował materiał alfabetycznie, według greckiego oczywiście alfabetu, bo pisał po grecku. Jego greka jest dosyć uproszczona: to greka późna, zwana mową wspólną – koine, którą się posługiwało całe Cesarstwo Rzymskie, od Hiszpanii, aż po granice Persji. I od Germanii aż po Egipt. W tej księdze ona jest czasami trochę skażona przez jakieś (może koptyjskie?) naleciałości. A już na pewno jest gramatycznie uproszczona. Czemu wspominam o języku? Alfa, beta, gamma, delta, a więc najpierw Ojcowie na A, potem Ojcowie na B, potem Ojcowie na G, bo gamma, potem Ojcowie na D, bo delta. Porządek według alfabetu greckiego. Skutek jest taki, że polski czytelnik ma dodatkową trudność ze znalezieniem któregoś z ojców, i jeżeli interesują go konkretne postacie, musi wertować spis treści. Na szczęście dla nas: ten, którego uważano za pierwszego pustelnika i ojca całego ruchu, Antoni Wielki, nazywał się na A, więc można go było umieścić na samym początku. Drugą i trzecią literą imienia kompilator już się nie przejmował, inaczej niż to jest w naszych dzisiejszych katalogach alfabetycznych. Ponieważ, jak wspomniałam, nie ma tu porządku chronologicznego, nie układa się też z tej księgi żadna historia zasiedlania pustyni / Małgorzata Borkowska OSB

      Nad Księgą Starców