Życie zatrzymuje się wraz z przekroczeniem szpitalnego progu. Ustaje gonitwa spraw nie cierpiących zwłoki. Nagle okazuje się, że wszystko może poczekać. A co nie może, po prostu przemija. Przerwane plany, niedokończone zadania, a mimo to świat trwa dalej. Serce nadal bije. Czas w szpitalu nie spowalnia, raczej się dubluje. Jakby pierwszoplanowych aktorów usadzić na widowni. Oglądają samych siebie. Uwikłanych w dziesiątki działań, niedokończonych zadań, złożonych obietnic. Ile z nich miało sens? Ile warte było nerwów? Ile cokolwiek zmieniło? Ile okazało się trudem zadeptanym w bezsensownej krzątaninie? Czasem lekkomyślnie przehulanym w hazardowej grze o sukces, który okazuje się przegraną?
Pawlicka Aleksandra Bücher


Tej książki nie zamierzałam już pisać. Uznałam, że poprzednie o podróżowaniu wystarczą, a jednak wydarzyła się podróż, która wiele zmieniła. Bo prawdziwe podróże nie są odwiedzaniem nowych miejsc i zaliczaniem kolejnych punktów na mapie. Prawdziwe podróże są celem samym w sobie. Nieważne, czy wiodą w odległe miejsca, ważne, że pozwalają odkryć siebie. Dotrzeć do zapomnianych zakamarków własnego życia. Spychanych zmaganiem z codziennością poza obszar tego, co naprawdę ważne i co czyni człowieka bardziej wrażliwym, otwartym na nowe, rozumiejącym czego w życiu chce. Opowiem więc o podróży, która zmieniła mnie, myślę na lepszego człowieka.